Boho Chic idealna na lato jak i jesienne dni

Boho Chic idealna na lato jak i jesienne dni




Ostatnio bardzo modne stały się polskie marki, bądź osoby który szyją ręcznie piękne rzeczy. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam takie ciuszki dla dzieci, wykonane własnoręcznie, 100% hand made, byłam zachwycona. Ta precyzja, niespotykane kroje, a przede wszystkim wygoda dla malucha. To jest to co uwielbiam w tych rzeczach. Maja lubi wygodę a ja precyzyjne uszycie. Siedząc w wolnych chwilach, ku mojemu zaskoczeniu znalazłam świetną polska markę na instagramie. Romantyczne sukienki, bluzeczki, kamizelki. Prostota, śliczne kolory to właśnie było to co mnie do tej marki przekonało. Materiał zwiewny i ciepły, idealny na chłodniejsze dni latem jak i jesienią. Na taką porę roku jak właśnie jesień, wspaniale będzie się komponować w siwych podkolanówkach, półbutach i np. kamizelce tej samem marki zobaczcie TU w takim samym kolorze co podkolanówki. Idealny krój sukienki sprawia, że można spokojnie kombinować ze stylizacjami. Jest jeszcze lato więc ja wybrałam nasze niezawodne sandałki, firmy Nelli Blu.  Tył sukienki zakończony jest delikatnym wiązaniem w kolorze białym co nadaje jej romantyczności. Kitka, którą w końcu mogę robić Majce, jak na mój gust, komponuję się w całość idealnie. Boho Chic skradło moje <3. Polecam każdej mamusi, która lubi jak jej dziecko wygląda prześlicznie i czuje wygodę. 











Kiedy dziecko staję się twoją obsesją...

Kiedy dziecko staję się twoją obsesją...

Kiedy mam takie dni jak chociażby ten, co bym spała do południa, nic nie robiła, tylko delektowała się pyszną kawą przy dobrej książce czy też filmie.... Jejku co ja piszę, przecież nie pamiętam kiedy ostatnio tak było. Cyba jak byłam w ciąży (tylko zamiast kawy była herbatka ziołowa lub soczek). Teraz każdy dzień zaczyna się od pobudki przez dziecko, szybkiego śniadania, pijąc kawę robiąc coś z dzieckiem i kończy się zazwyczaj dopijaniem zimniej.  W głowie praktycznie mam dużo myśli, poświęconych w 80% dziecku. W co ją ubrać, co zrobić jej na obiad, w co się z nią dziś pobawić,itd. itd. Kolejne 20% to raczej skupianie się na podstawach - szybkie przygotowanie obiadu dla mnie i taty Majki, "ogarnięcie się" aby wyglądać jak człowiek, to chyba na tyle. 
Mogę spokojnie powiedzieć, że mając dziecko to moja obsesja, numer 1. Zaczynając od tego, w co ją ubrać aby wyglądała ładnie kończąc na przeglądaniu w internecie fajnych zabawek, gadżetów oczywiście w wolnej chwili.  Z każdym rokiem można zobaczyć nowiuśkie marki poświęcone dzieciom. Prześliczne ubranka "hand made..." które ostatnio są co raz to bardziej modne, słodkie akcesoria do pokoju dziecięcego, czy nowości zabawkowe. Przyznam szczerze, że gdybym miała dużo kasy, na pewno pokój mojego dziecka wyglądał by jak z okładki czasopisma typu Murator czy M jak Mieszkanie ;). Ubrania kupowałabym nie zważając na cenę. Robiłabym to raczej z potrzeby, z ostrożnością aby nie popaść w chorobę zakupoholiczki dziecięcej. Kocham swoje dziecko, jak sądzę każda matka i robimy dla nich wszystko na co nas po prostu stać. Najważniejsze dla mnie jest to aby dzieciństwo przeżyła w radości i w miłości.

Ostatnio zauważyłam, że dużo matek w szczególności tych młodzutkich będąc jeszcze w ciąży, robi wszystko aby dziecko stało się "ikoną mody", nie licząc zbytnio na to czy je na to stać czy nie. Dążą do tego celu, aby ich dziecko było najmodniejsze "na mieście". Ciężko mi oceniać takie osoby, bo niektóre robią to dla siebie, a niektóre jednak dla swojego szkraba. Jedne uważają, że bycie w ciąży to wspaniały dar, niesamowite doświadczenie życiowe, a niektóre, że to "moda" na stan błogosławiony. Jednak staram się ich nieoceniań, bo to każdego indywidualna sprawa. Nie mogę nie skłamać, że moja ludzka natura jednak ma takowe myśli o "takich" matkach, że po prostu niektóre z nich mnie po prostu wkurzają. 
Stwierdziłam jednak że dzieli mnie z nimi coś wspólnego... ta obsesja na punkcie dziecka. Robi się wszystko aby każde z nich miało jak w niebie, wyglądało bajecznie, bawiło się super zabawkami, takimi jak zawsze ja chciałam mieć. Tak to jest to! Długo się nie musiałam namyślać, aby mnie do nich w tym małym procencie porównać.

 Na koniec dodam, że nie patrząc że należałby nam się "dzień lenia", to i tak aktywnie spędzony czas z dziećmi to najwspanialsze co można dać swojemu dziecku. Nie żadne drogie zabawki, nie drogie ubrania, tylko ten czas który jest tak cenny, w dzisiejszym zabieganym świecie. To będzie dla dziecka najcenniejsze w przyszłości, to wspomnienie, tą radość i miłość które mogliśmy im dać.



















spinka z motywem loda - Little Sparkle
podkolanówki-  Babyandme
jeansowa sukienka- C&A
bluzka- C&A
sandałki- eobuwie.pl NELLI BLU (NA ICH STRONIE TE SANDAŁKI - 10% RABATU)
Bo nie zawsze jest wszystko idealne

Bo nie zawsze jest wszystko idealne

Na wstępie powiem, że nie jestem idealną matką. Odkąd Majka pojawiła się na świecie, moje życie to sama monotonia. Chodź nie wiem czy dobrego słowa użyłam "monotonia", hmmm... powiedzmy, że to jest taka "słodka, przyjemna monotonia" :). Dzień zazwyczaj zaczyna się (dla mnie) od 4 rano jak córcia wstaję na mleko, później ja raczej nie mogę usnąć  i krzątam się w łóżku i tylko budzę nie potrzebnie swojego partnera. Maja jeszcze słodko śpi (na szczęście). Jak wybije 7-8 moja perełka wstaję na równe nogi, skora do zabawy, a ja akurat w tym czasie bym  chęcią bym trochę pospała.
Następuję szybka decyzja, "co dziś na śniadanie?", bo Maja jest dość wybredna, więc moje myśli tylko wędrują ku serkowi wiejskiemu, parówce z szynki czy ostatnio jajku. Ciężko cokolwiek wybrać dla niej, co by polubiła. Najgorsze jest to, że jak  spędzam w kuchni dłuższą chwilę i mam nadzieję, że mi chodź troszkę zje, ku mojemu niezdziwieniu, próbuję tylko jedną łyżeczkę i na tym się kończy "przygoda'' z obiadkiem.Wtedy ja wychodzę z siebie i zadaję sobie pytanie, "co takiego robię nie tak ??!!". Przyznam bez bicia, że moje emocje trzeba trzymać na wodzy, oj trzeba. Jak już zje wszystko, to jest jakiś cud i jakbyście mnie nie znały i spojrzały na mnie z boku, spokojnie powiedziałybyście, że "to jakaś nienormalna matka" bo tak się cieszę jak dziecko ;). 
 Chodź bardzo kocham moją małą, to czasem chciałabym ją oddać na pół dnia mojej mamie czy dziadkowi. Może brzmi drastycznie, ale tak właśnie jest jak mama spędza całe dnie ze swoimi pociechami. Która z was ma podobne odczucia do moich?
Później oczywiście jest tak, że zabawki leżą wszędzie w kuchni nie ogarnięta, moje włosy każdy w innym kierunku, ale trzeba wyjść na zewnątrz bo oczywiście domaganie się dziecka jest najważniejsze. Dobrze, że mieszkamy na wsi więc nie przykładam takiej wagi do wyglądu i nie martwię się zbytnio tym, że sąsiad się mnie wystraszy ;). Radość dziecka jest wtedy wielkim sukcesem, jak pobawi się w piaskownicy wtedy nie potrafię nie ukryć mojego uśmiechu.
Maja śpi mi praktycznie dwie godziny, w tedy ogarniam w swojej głowie zadania do zrobienia. Gorzej jest z tym jak pobudka jest krótsza niż sobie myślałam. Podłoga nie umyta, obiad do końca nie zrobiony, i to co wcześniej posprzątane jest już na "swoim miejscu" ogarnięte oczywiście przez Majusie. Po kilku, kilkunastu takich dniach, mam ochotę usiąść, płakać i nic nie robić. Motywuję mnie myśl, że za chwilkę urośnie i nie będzie chciała się tak bawić "po swojemu", pójdzie do koleżanki bo ze mną będzie jej nudno, wyprowadzi się z domu, pójdzie na studia itd itd... W tedy robię głęboki oddech, wstaję i robię to co miałam robić, robię to zazwyczaj dwa razy dłużej niż normalnie się robi i co najważniejsze daję mi to   wielką satysfakcję.

Cieszy mnie jak druga osoba mnie pochwali chodź powie nawet "obiad był pyszny" wówczas wiem, że opłacało się tyle stać w kuchni.Wiem w tedy, że każdy mój wysiłek jest widoczny i opłacalny. Gorzej jest jak są nerwy z jakiegoś osobistego powodu, to w tedy nic nie pasuje i są kłótnie. Raczej wszystkich to spotkało chwila zwątpienia, płaczu, problemów i zgorzkniałej miny. Trzeba jednak sobie wszytko przemyśleć od A do Z i ogarnąć w głowie, co tak dla ciebie jest najważniejsze.
Każdy z nas ma humory, czy hormony buzują. Miło mieć w tedy taką osobę co pomorze, wysłucha, czy da dobrą radę. Takiej osoby szukać, ze świecą w ręku, bo nie każdy jest taki "prawdziwy" i szczerze ci doradzi. Nie wiem jak wy, ale moją podporą jest właśnie mama której mogę praktycznie wszystko powiedzieć, zwierzyć się, wiem że powie mi prawdę i dobrze doradzi. Każdemu z was życzę takiej osoby, prawdziwej  przyjaciółki, którą ja spokojnie mogę nazwać moją mamą.

Bez tych osób na dole umieszczonych na zdjęciach nie byłabym na pewno taką osoba jaką jestem, energiczną, pełną optymizmu. Dlatego każdego dnia dziękuję Bogu za to, że ich mam. Są ciężkie dni, nie ukrywam, ale to są drobnostki w porównaniu jakie inni mają problemy. Kocham swoją rodzinę za to kim są i jacy są. Każdy z nas ma chimery i nie każdy z nas jest idealny. Dlatego kończąc każdy dzień w zgodzie, z uśmiechem na twarzy,  bez zmartwień  to jest to co życzę każdemu z was osobna.

Tak na marginesie dodam, jest dużo osób takich, którzy mówią, że matką być to przecież takie proste i nieskomplikowane, mówią również, że "nic nie robi siedzi w domu..."są  to osoby które nie mają o tym zielonego pojęcia . Każda mama powinna być z siebie dumna bo "zawód" matka (bo to spokojnie można to tak nazwać) jest jednym z najcięższych zawodów. "Brawo MY" mamy :)!!!






















Prześliczna opaska pin up, spineczki różowa kokardka i truskawka- Little Sparkle

bluzeczka- Palomino
sweterek- H&M

Co warto zobaczyć w Krakowie z dzieckiem

Co warto zobaczyć w Krakowie z dzieckiem

Kolejny wpis będzie dotyczył tego co warto, moim zdaniem zobaczyć w Krakowie, będąc z dzieckiem. Jak już wcześniej wspomniałam, jest dużo ciekawych miejsc. Dla każdego coś fajnego i warte zobaczenia jest w tym mieście. 






Dla mnie samo miasto ma swój urok, kamienice, długie ulice. Każdy budynek jest piękny w swej prostocie. Na początku na pewno warte zobaczenia to Rynek główny Starego Miasta. Jestem miłośniczką strach zabytkowych rzeczy, więc widok tych starych budowli cieszy moje oko. Sama starówka to  np. wieża ratuszowa, sukiennice czy pomnik Adama Mickiewicza.  Liczne restauracje które znajdują się tam, można powiedzieć że znajdują się co krok, są przepełnione ludźmi. Czuć z nich pyszne jedzenie. Oczywiście nie mogliśmy nie skosztować jedzenia w kilku z nich. 

1) Trudno było wybrać restaurację w której też dziecko będzie się w niej dobrze czuło. Byliśmy w kilku miejscach z dobrym jedzeniem, ale najbardziej skradło nam serce restauracja "Gospoda KOKO". Jedzenie przepyszne, szybko podane i nawet mojemu niejadkowi smakowało o dziwo wszystko. Jednym minusem dla nas była obsługa ale w takie dni jak ŚDM można to im chyba wybaczyć ;), bo ludzi mieli bardzo dużo. Na ul. Grzegórzeckiej około 22 -23 pojawia się stary zielony bus z którego podawane są świetne kiełbaski z musztardą i bułą, oczywiście skosztować było trzeba, nie patrząc na późną porę i nie myśląc o kaloriach jakie właśnie się pochłania. 


2) Maja praktycznie cały czas była w wózku, który na prawdę stał się niezawodny. Nie jest z górnej półki, nawet nie kosztuje 3000 zł, ale mogę go spokojnie polecić na wszelkie górzyste wędrówki. Idealnie sprawdza się to 1,5 roku amortyzowany na dużych pompowanych kołach sprawia, że dziecko czuję w nim komfortowo, nawet śpiąc
Czasem trzeba było jednak Majusie wypuścić, aby ona również doświadczyła Krakowskich chodników. W tedy było w siódmym niebie. Aby urozmaicić jej czas zabraliśmy ją do Muzeum Żywych Motyli. Ku naszemu zdziwieniu miejsce malutkie, kwotę którą zapłaciliśmy nasze oczekiwania były większe. Najważniejsze jednak że motylki były, i Majce się podobało. To była taka chwilowa odskocznia i przyjemność dla Majki, która była zainteresowana, latającymi w okół niej motylkami.







3) Kolejny dzień zapowiadał się co raz to gorętszy. Zaplanowane mieliśmy wycieczkę statkiem, aby córcia doświadczyła czegoś nowego. Nie wiedzieliśmy, że jej się tak to spodoba. Mieliśmy wrażenie że mogłaby tak sobie pływać cały dzień. Na nasze szczęście nikt z nami nie płynął. Więc cały statek był do naszej hmmm... dyspozycji ;). Muzyka którą puścił "Pan Kapitan" uradował tylko Majkę. Tańcząc przy niej i to najlepiej na bosaka cieszyło nasze oczy. 




4) Chcieliśmy zobaczyć Wawel, chodź dla Majki to nie było z byt przyjemne, bo zaczęła troszkę marudziła. Musieliśmy jednak wykorzystać te kilka dni będąc w tym miejscu. 
Wybraliśmy między innymi Komnaty Królewskie i Jamę Smoczą (której nie polecamy dla rodziców z dzieckiem poruszających się WÓZKIEM). My nie wiedzieliśmy, że będzie tak stromo no i się niemile wpakowaliśmy w "Jamę Smoka" ;). Wychodząc jednak z Jaskini "smok" uraczył nas ogniem i uśmiech pojawił się na twarzy.





5) Majka jest dość żywym dzieckiem i wszystkie zabytki, atrakcję przeszliśmy praktycznie bez żadnego przystanku. Owszem były chwile wytchnienia jak spała, wówczas mogliśmy sobie odpocząć chociażby w parku czy wieczorem na Starym Rynku przy fontannie i zachwycając się oświetleniem Sukiennic czy ogólnie całości Rynku. Zdjęcia nie pokazują tego w pełni jakie to miasto jest piękne. 



6) Następny dzień został zarezerwowany dla rowerów. Trzy godzinna droga i zwiedzanie przez to reszty Krakowa, to najbardziej udany pomysł jaki zaplanowaliśmy tego dnia. Mogliśmy przez to zobaczyć Barbakan. Dojechaliśmy aż do starej części Żydowskiej czytając na internecie co tak na prawdę skrywa ta część Krakowa. Majka uwielbia rower więc dla niej nie było żadnego problemu tylko kolejna frajda. 
Niezawodna torba La Millou była z nami cały czas. Kolorystyka zawróciła mi w głowie. Zajrzyjcie TU a przekonacie się same jakie cudeńka "skrywa " ta marka.


7) Podziemia Rynku to kolejna atrakcja Krakowa. Nie będę tutaj opowiadała o tym co tam zobaczyliśmy bo nie da się tego opisać nawet kilkoma długimi zdaniami, to trzeba po prostu zobaczyć. Mogę stwierdzić, że przenieśliśmy się w czasie, niesamowite wrażenia. Jak jeszcze raz będziemy w Krakowie, to na pewno jeszcze raz tam zajrzymy.

To oczywiście tylko kilka propozycji to co warto zobaczyć, bo jest tego mnóstwo. 
  Chociażby takie jak kolorowe schody na Podgórzu, niewiele osób o tym wie i które skrywają ciekawe cytaty. rewelacyjne miejsce na ciekawe zdjęcia ;)Miejsce polecane przez znajomą Kasię, którą serdecznie pozdrawiamy. Muzeum Narodowe w którym znajdują się liczne zbiory znanych artystów między innymi bogate zbiory Stanisława Wyspiańskiego. Jest to najstarsze muzeum narodowe, więc nawet ten fakt zachęca do wejścia.


Nie mogłam się powstrzymać wzroku od "rynkowych kwiaciarni" które miały prześliczne kwiaty. Nawet te najprostsze, pojedyncze są śliczne. Nie znam kobiety, która ich nie lubi. Nie ważne czy są podarowane czy kupione przez nas same. Mały kwiatek, a jak cieszy. Nawet samopoczucie jest o wiele lepsze. Moją herbacianą różę (bo to mój ulubiony kolor) wysuszyłam i włożyłam do książki, na pamiątkę. Jak będę do niej sięgać, to zawsze będzie mi przypominał te magiczny Rynek w Krakowie. To nietypowa pamiątka, ale wole coś takiego niż plastikowy breloczek. 



Maja nie mogła opamiętać się od tamtejszych latających stworzeń. Mieszkańcy Krakowa są oczywiście do nich przyzwyczajeni, więc na pewno nie robi to na nich wielkiego znaczenia, jak przykładowo gromadą "sępią" o jedzonko. Gołębie bo o nich właśnie piszę, zachwyciły moją córcię. Bardziej je chciała ganiać niż karmić, ale i tak dla niej to była ogromna radość.






 W tym roku mieliśmy taką przyjemność aby uczestniczyć w Światowych  Dniach Młodzieży.
 To niesamowite wydarzenie którym pomysłodawcą był Jan Paweł II. To ON zainspirować wielu młodych ludzi aby otworzyli swe serca dla Chrystusa. Teraz czyni to Papież Franciszek. Wielu ludzi z całego świata spotyka się właśnie tutaj w Krakowie. Każdy z nich reprezentuje swój kraj, śpiewając, tańcząc, uśmiechając się. Pokazują w ten sposób jak można się jednoczyć z innymi ludźmi i pokazując w ten sposób miłość do Jezusa.
Chodź było tłoczno to i tak cieszę się, że mogłam uczestniczyć w tych niezwykłych Dniach.












Copyright © 2014 Majuszkowe Love , Blogger